wtorek, 26 czerwca 2012

ROZDZIAŁ TRZECI♥


Stałam tak wryta około dziesięć minut, byłam w szoku... na pierwszej stronie, było napisane, że Britney Spears ogoliła głowę na łyso. Jak ona mogła to zrobić drugi raz?- pomyślałam, ruszając w kierunku domu. Nadal trzymałam gazetę przed sobą, oglądając zdjęcie.
-Przepraszam- powiedziałam wpadając na nieznajomą postać.
-Nic się nie stało, to ja przepraszam, jestem już zmęczony i nie widzę jak chodzę- powiedział chłopak.
-Ja też miałam ciężki dzień-oznajmiłam spuszczając głowę
Minęliśmy siebie i każdy poszedł wzdłuż innej alejki. To było on- pomyślałam. To właściciel tych samych czekoladowych oczu, które widziałam dzisiaj rano, leżąc na chodniku. Pewna siebie zawróciłam, zaczęłam biec w kierunku alejki, którą podążał chłopak.
-Co ty sobie, myślisz? Że możesz potrącać każdego a potem uciekać?-wykrzyczałam w jego plecy, popychając go z całej siły. Chłopak się przewrócił, kaptur i czapka spadły mu z z głowy. Ogolona Britney to pikuś z tym co właśnie zobaczyłam. Patrzyłam na leżącego Justina Bieber'a. To on potrącił mnie autem- wołałam w myślach.
-Aaaauuuu, moje plecy. Ale ty masz siły- powiedział wstając obolały.
-To jakiś prezent na urodziny czy coś? Jesteśmy w 'mamy cię'?Ktoś zaraz wyskoczy z krzaków z kamerą?-Otworzyłam oczy i usta tak szeroko jak się tylko dało.
-Przepraszam, że dzisiaj uciekłem ale bałem się, że ktoś nam zrobi zdjęcie i wylądujemy w gazecie. Wszystkiego Najlepszego, to raczej nie są najlepsze urodziny w historii- tłumaczył się
-Myślisz, że jak jesteś sławny to wszystko ujdzie Ci na sucho?zachowałeś się jak dupek i myślałeś tylko o sobie i o swojej sławie,a jakby mi się coś stało?-krzyczałam. W sumie z drugiej strony  miał rację, rozgłos dla mnie też nie byłby dobry .
-Usiądziesz? Chciałem z Tobą porozmawiać, wszystko Ci wyjaśnić, może jeszcze sprawie, że te urodziny staną się lepsze- powiedział wskazując ławkę obok nas.
-Dobra masz pięć minut, mam nadzieje, że z ławki mnie nie zrzucisz, jestem już dość poturbowana.
Justin tłumaczył się i przepraszał mnie cały czas. W końcu przyjęłam przeprosiny. Tłumaczył mi, że ma tutaj nie daleko domek, o którym nikt nie wie, prosił mnie o dyskrecję. Siedzieliśmy na ławce, dużo rozmawialiśmy, ale nie o swoich problemach raczej o otoczeniu . Było już parę minut po 00:00 a moje urodziny dobiegły końca. Justin odprowadził mnie kawałek i poszedł w swoją stronę. W dalszym ciągu byłam w szoku. Ten dzień był najdziwniejszym ale zarazem najlepszym w moim życiu.

***
W domu dziewczyny czekały na mnie z tortem urodzinowym. Po złożeniu życzeń i paru kieliszkach szampana, leżałyśmy nieruchomo na kanapie.
-Jak było na spacerze- przerwała cisze Mandy.
-Nic ciekawego się nie wydarzyło, las, ławki, aleja i ja.-skłamałam. Miałyśmy dość na głowie. Nawet nie wiedziałam czy mi uwierzą .

***
Następnego ranka było spokojnie. Po śniadaniu usiadłyśmy na obmyślaniu planu.
-Co zrobisz?-zapytała Van
-Nie wiem, muszę się dostać do mojego domu, trochę poszperać, myślę, że mój ojczym maczał w tym palce.-odpowiedziałam podniecona.
-Jak to zrobimy?-zapytała Mandy.
Wzięłam słuchawkę do ręki, zadzwoniłam do pracy mojej mamy i dowiedziałam się, że wyjechała w delegację na dwa tygodnie. Teraz tylko dowiedzieć się w jakich godzinach pracuję John-mój ojczym, ale z tym nie było problemu.

***
John zawsze wydawał mi się podejrzany ale matka nie chciała mnie słuchać. Po prostu źle mu z oczu patrzyło. Był to człowiek interesu, całymi dniami siedział w biurze albo jeździł w te swoje delegację. Przy nim mama też zaczęła więcej pracować i wyjeżdżać. John i Lilly pobrali się rok temu. John udawał miłego ale wiedziałam, że coś się za tym kryje tak jak teraz wiem, że on ma coś wspólnego z całą tą sprawą z psychiatrykiem.

***
-Widzisz coś?-zapytałam Van, która czatowała przy lornetce, obserwując mój rodzinny dom w LA.
-Właśnie wychodzi, czekajcie, możemy iść- szepnęła Van chowając lornetkę do torby.
Weszłyśmy do domu, a ja się zastanawiałam czy już wszyscy się zorientowali, że uciekłyśmy i czy ojczym już wie. Musiałyśmy działać szybko. Weszłam do swojego pokoju zabrałam parę rzeczy ale tak, żeby nie było widać, że tu byłam. Drzwi od gabinetu ojczyma były zamknięte.
-ZAMKNIĘTE – krzyknęłam jakbym myślała, że to sprawi, że się otowrzą- tam na pewno są odpowiedzi do moich pytań!
-Zdobędziemy klucz, nie martw się- przytuliła mnie Mandy.
W Mandy cudowne było to, że w przeciwieństwie do Van była wielką optymistką, nie było dla niej rzeczy niemożliwych. Była w stanie zdobyć wszystko i odkryć każda prawdę.
-Coś mam-powiedziała Van
-Co to?-zapytała Mandy
-To jest termin spotkania z dyrektorem Perkins'em. Dzisiaj o 16:30 w Middlebowl.-oznajmiłam.
-Gdzie to jest?-zapytała Van
-Ja wiem, chodźcie, mamy mało czasu.-zakończyłam.

***
Pod domem w Royal zadzwonił telefon.
-Halo?-zapytałam
-Cześć to ja Justin, miałabyś może ochotę spotkać się na kawę o 16:30? Akurat mam wolne, później nagrywam płytę. Chciałem Ci wszystko wynagrodzić.
Odeszłam od dziewczyn, żeby się nie słyszały co mówię.
-Kurde.. Bardzo chętnie ale mam inne plany..może innym razem- odpowiedziałam. Było mi głupio. Chciałam się z nim spotkać, wczoraj tak dobrze nam się rozmawiało ale musiałam śledzić mojego ojczyma.
-Ok nie ma spawy pa.-uciął moje przemyślenia
-Przepraszam, Pa.-powiedziałam już do pustej słuchawki.

OCZAMI JUSTINA:
Po co ja się tak wygłupiłem? Po pierwsze potraciłem ja autem, po drugie wpadłem na nią w parku, dlaczego miałaby chcieć się ze mną spotkać? .
-Haloo?Jednak się zdecydowałaś?-powiedziałem z uśmiechem na twarzy do słuchawki telefonu, który właśnie zadzwonił.
-Coo? Halo Justin tu John, ona uciekła...- oznajmił. Przeszedł mnie dreszcz, a uśmiech znikł z twarzy...

OCZAMI ALICE:
Dziewczyny ruszajcie się musimy jeszcze tam dojechać a jest już późno- powiedziałam
-Idziemy już-oznajmiły, wsiadając do auta.
Middlebowl był niedaleko. Był to średniej wielkości bar, pełno było w nim ozdób i parawanów, dlatego z łatwością ukryłyśmy się w środku czekając na Johna i Dr. Perkinsa.
-O idzie John..-powiedziałam
-I ten oblech Perkins-urwała mi Mandy
Siedziałyśmy cicho wsłuchując się w to co mówią.
-Co zrobisz z tym, że Alice uciekła?-zapytał się John
-Obiecuję ją znaleźć, moi ludzie już jej szukają, daleko na pewno nie wyjechała, nie miałaby za co.-skomentował Perkins
-Lepiej Ci radzę, znajdź ją, nie za to Ci płacę grube tysiące.-powiedział John
-Nie ty mi płacisz tylko Justin-Odpowiedział ironicznie Perkins.
-Dla Ciebie to jest śmieszne? To moja zasługa, że w ogóle masz tę kasę więc bierz dupę w kroki i znajdź Alice. Przypominam Ci, że jak pozna prawdę to wszystko stracimy. Ty i ja pójdziemy na dno.-tymi słowami John zakończył rozmowę i wyszedł, Perkins zrobił to samo.
Siedziałyśmy w bezruchu z otwartymi buziami i wytrzeszczonymi oczami..


_______________________________________________________
Wiem, że trochę szybko dodaje, ale miałam już gotowy i nie mogłam się powstrzymać:)
Średnio podoba mi się ten rozdział, no ale trudno.
Czytasz=komentujesz.
Nowy rozdział za 10komentarzy <3
Dziękuję wszystkim, którzy czytają i komentują. Love u
Ps jeżeli pojawi się białe tło, to przepraszam, bo nie wiem co zrobić, żeby tak nie było ;c
xoxo


  



13 komentarzy:

  1. no to ja powiem tak ze troche sie pogubiłam, może nie umiem czytac. ale za mało akcji w nim było. I co Alice ma wspólnego z Justinem i co John ma wspólnego z Justinem

    OdpowiedzUsuń
  2. w połowie zgadzam się z powyższym komentarzem. ogólnie fajnie, tylko musisz wyjaśnić następnym rozdziale, co właśnie Justin ma wspólnego z Johnem :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mogę tylko powiedzieć, że wszystsko wyjaśni się w swoim czasie :)

      Usuń
  3. Strasznie ciekawy a zarazem tajemniczy rozdział !!! Czekam oczywiście z niecierpliwością na NN :D <3 @Belieber_9431

    OdpowiedzUsuń
  4. o co chodzi w tej plataninie z Justinem, Alice i Johnem?????

    OdpowiedzUsuń
  5. fajne ;)
    mam nadzieje ze niedługo będzie NN

    OdpowiedzUsuń
  6. masz talent, bardzo wciąga :)

    OdpowiedzUsuń
  7. o fuck... policzymy się... w takim momencie ?! o kurde to jest zajebiste!!!!!!! natychmiast mi dodawaj NN !


    @polly325

    OdpowiedzUsuń
  8. hmm.. podoba mi się :)
    Bardzo ładnie piszesz , czekam na nn :D

    OdpowiedzUsuń
  9. Komentarz nr. 10 ,teraz dawaj rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  10. O Jezusie.... Ale co ta ciamajda (bez urazy) ma wspólnego z tym wszystkim ????

    OdpowiedzUsuń
  11. rozdział jak narazie mój ulubiony, bardzo zabawny:) i do tego taki dreszczyk emocjii się pojawia niemal jak w kryminale ;) zdolna pisarka:)

    OdpowiedzUsuń

AddThis