-O mały włos- wysypała Mandy
-Dziewczyny jesteśmy nie ostrożne,
wszędzie zostawiamy po sobie ślady. Jak dalej tak pójdzie to John
i Perkins w końcu mnie znajdą i wsadzą tam skąd uciekłyśmy-
powiedziałam poważnym tonem.
-Musimy uważać, co było w
skrytce?-zapytała Van
-Nie wiem, otwórz- powiedziałam
rzucając reklamówkę w jej stronę
-Ale jetem podniecona- powiedziała Van
otwierając paczkę.
-Szybciej szybciej- krzyczała Mandy
cała podekscytowana.
-Co to jest?- pytała Van wyciągając
szmaty z reklamówki
-Tylko szmaty? Po co ktoś chowa stare
brudne ubrania w takiej skrytce?- zapytałam nie czekając na
odpowiedź.
-Czekaj tu coś jest- powiedziała Van
wyciągając brudny nóż z plątaniny kawałków materiałów.
-Nóż?- zapytałam zdziwiona.-Liczyłam
na listy, czeki, albo jakieś informacje a nie na nóż- pomyślałam.
-Aaaaaaa-krzyknęła Van rzucając
przedmiot na podłogę.
-Co jest?-zapytała Mandy
-Na tym nożu jest krew- powiedziała
przerażona Van.
-Krew? Nóż? Skrytka? John? Co tu się
dzieje- krzyczałam pełna strachu w oczach.
-To może być narzędzie zbrodni.-
powiedziała Van
-Jakiej zbrodni? Co mamy teraz
zrobić?-Zapytała Mandy
-Idziemy na policję!- rozkazała Van
-I co im powiemy? Panie władzo,
uciekłyśmy z psychiatryka, włamałyśmy się do biura mojego
ojczyma i wykradłyśmy klucz do skrytki do której się później
włamałyśmy a tam był zakrwawiony nóż.Jak myślisz komu policja
uwierzy? Trzem psychicznym dziewczyną? Czy wysoko postawionemu
prawnikowi? Poza tym, na tym nożu są teraz Twoje odciski palców.-
powiedziałam do Van, która momentalnie się skrzywiła i spuściła
wzrok.
-Masz rację Alice, z tą policją to
głupi pomysł. Wyglądałybyśmy na winne.- stwierdziła Van
-Dziewczyny to co zrobimy?- zapytała
Mandy. Jej wieczny uśmiech zszedł z twarzy, teraz rysowało się na
niej połączenie przerażenia i dezorientacji prawie tak jak u kota,
który siedzi w kącie z obciętymi wąsami.
-Musimy go ukryć-powiedziałam pewnie.
-Włóżcie tę reklamówkę do
pudełka- rozkazała nam Mandy, po czym schowała pudełko w
najgłębszy zakamarek szafy.
-Co teraz robimy?- zapytała Van
-Na razie o tym nie mówmy, muszę
pomyśleć. Mam mętlik w głowie. Sprawy zaszły za daleko. Musze
odpocząć.
***
Tysiące myśli chodziły mi po głowie.
Nie umiałam ich poukładać, nic nie pasowało do siebie. Czas
uciekał a ja dalej nie miałam rozwiązania. Dlaczego wplątałam w
to Mandy i Van? Dlaczego nie ma ze mną mojego taty? Zawsze gdy
miałam kłopoty zwracałam się do niego a on wiedział co mi
powiedzieć. Tata zawsze mnie pocieszał, przytulał, przy nim czułam
się bezpiecznie. Nikomu nie mówiłam jak zginął ojciec. Było to
dla mnie zbyt bolesne. Codziennie zadaje sobie pytanie dlaczego to
zrobił? Dlaczego odebrał sobie życie? Czy on mnie kochał? Jakby
mnie kochał to czy by to zrobił? Byłam zła na tatę, chciałam
wyjść na ulicę i krzyczeć z całych sił ale jednocześnie
chciało mi się płakać, że już nigdy go nie zobaczę, że już
nigdy nie będę mogła usiąść z nim przy kominku i po prostu
porozmawiać.
-Tato czemu się nie pożegnałeś,
czemu nie powiedziałeś o swoich problemach? Pomogłabym Ci jak
tylko bym umiała. Czemu mi to zrobiłeś? Myślałeś tylko o sobie!
- krzyczałam w niebo a łzy płynęły mi po policzkach niczym
górskie strumyki. Zaczęłam biec przed siebie. Nie wiedziałam co mam
ze sobą zrobić. Nie mogę się przecież poddać, nie teraz.
-Tato odezwij się. Mówię do Ciebie
słyszysz?- krzyczałam z całych sił biegnąc pośród alejek. Łzy
w dalszym ciągu rzewnie płynęły, jakby żyły własnym życiem.
-Alice, co się stało?- usłyszałam
znajomy głos dobiegający z sąsiedniej uliczki.
Nie myśląc co robię zaczęłam biec w
tym kierunku, nogi plątały mi się ze zmęczenia, a ziemia wydawała
się uginać pode mną. Podbiegając do chłopaka wtuliłam się w
niego z całych sił, płacząc na cały głos. Moje łzy kończyły
swoją trasę na jego t-shitcie, które po chwili stworzyły na nim
wielką mokra plamę. Płakałam, krzyczałam w ramionach Justina a
on trzymał mnie mocno i gładził po włosach. Mogłabym trwać w tej
pozycji całą wieczność. Czułam się tak bezpiecznie. Justin nic
nie mówił, wystarczyło, że był przy mnie. Nie wiem co robił w
tym parku, nie interesowało mnie to, po prostu cieszyłam się, że
akurat tamtędy przechodził.
-Będzie dobrze Alice- powiedział
jeszcze mocniej mnie tuląc.
-Nic nie będzie Justin, nic już nie
będzie takie samo-powiedziałam przez łzy.
-Opowiedz mi co się
dzieje-zaproponował.
-Nie mogę Ci powiedzieć, nie
uwierzysz-powiedziałam opuszczając uścisk chłopaka.
-Zaufaj mi- wyszeptał brązowooki.
Powiedziałam Justinowi o tym, że mój
ojciec popełnił samobójstwo, że mój ojczym umieścił mnie w
ośrodku. Powiedziałam mu, że stamtąd uciekłam razem z Mandy i
Van. Nie wspomniałam jaki to ośrodek, ani, że ktoś mnie tam
umieścił specjalnie. Nie powiedziałam również o włamaniu się do
biura John'a ani o zakrwawionym nożu. Ufałam mu ale stwierdziłam,
że i tak mu dużo powiedziałam, on chyba tez tak pomyślał,
ponieważ nie wypytywał mnie o szczegóły.
-Możesz zawsze na mnie liczyć-
zapewnił mnie chłopak.
-Dziękuję Justin, ta rozmowa była mi
potrzebna.-uśmiechnęłam się.
-Co masz zamiar dalej robić? Uciekłaś
i nie możesz wrócić do domu bo twój ojczym wyśle Cię z powrotem
w tamto miejsce. Ale też nie możesz mieszkać sama, jesteś
niepełnoletnia.-zaciekawił się Justin
-Na razie zostaję w Royal. Później
będę myślała co dalej.- mówiłam ostrożnie, żeby nie wygadać
się o moim "śledztwie".-Możemy już o tym nie
rozmawiać?Chce się oderwać- ciągnęłam
-Jasne- uśmiechnął się do mnie-Chodź
za mną-powiedział ciągnąc mnie za rękę.
***
Była około 3pm, słońce prażyło nad
naszymi głowami a wiatr plątał moje rozpuszczone włosy.
-If I was your boyfriend- Justin
zaśpiewał ostatni wers swojej piosenki, która akurat leciała w
radio.
-Dokąd mnie zabierasz?-zapytałam
zaciekawiona.
-Zobaczysz-powiedział pewny siebie.
Cudownie, że go spotkałam, on jest
niesamowity, poprawia mi humor jak nikt inny. Dzisiejsza sytuacja
mnie przerosła a Justin sprawił, że o tym zapomniałam chociaż na
chwile.
-Tu zaparkujemy- moje myśli przerwał zachrypnięty głos.-Zamknij oczy- ciągnął wiążąc opaskę na
moich spuchniętych od płaczu oczach.
-Prowadź mnie- powiedziałam
uśmiechając się od ucha do ucha.
Justin wziął mnie za rękę i
szedł przed siebie. Po chwili czułam piasek w moich japonkach a
do moich uszu dobijał się szum wody.
-Jesteśmy-powiedział Justin
odwiązując opaskę.
Ku moim oczom ukazało się piękne
jezioro, piaszczysta plaża i zero ludzi.
-Czemu na takiej pięknej plaży nie ma
ludzi?- zapytałam zdziwiona
-Ponieważ jest ona prywatna, chciałem
mieć drugie miejsce gdzie mogę odpoczywać od zgiełku dnia
codziennego.-wytłumaczył mi Justin
-Tu jest wspaniale i tak spokojnie-
mówiłam kręcąc się w kółko, tupiąc bosymi stopami po ciepłym
piasku.
-Miałem nadzieje, że Ci się spodoba.
Ale nie myśl sobie, że będziemy leniuchować na plaży- uśmiechnął
się
-Jak to?-zdziwiłam się
-Patrz tam-wskazał palcem skuter
wodny, do którego był przyczepiony wielki dmuchany banan.
-Aaaa kto ostatni ten frajer- rzuciłam
w stronę chłopaka biegnąc w kierunku atrakcji.
-Ej to nie fair, byłem nie
przygotowany- wysapał Justin dobiegając do mnie.
-Przyznaj się, że lepiej biegam-
zaśmiałam się do chłopaka pokazując mu język.
-Nie prawda-zaśmiał się Bieber
chlapiąc mnie wodą.
Śmialiśmy się i pływaliśmy w jeziorze, woda była przyjemnie zimna. Nasze rozgrzane od słońca ciała
trochę się ochłodziły.Od dawna się tak nie wygłupiałam. Chwilę
później wsiadlismy na banana.
-Yyy Justin, tylko kto będzie prowadził
skuter?
-O tym nie pomyślałem- powiedział
śmiejąc się na cały głos.-To ja poprowadzę, a potem się
zamienimy ok?
***
-Justin nie umiesz nawet prowadzić skutera,
przez Ciebie wylądowałam w wodzie- szturchnęłam chłopaka w żebro.
-To było specjalnie-zaśmiał się
Justin łapiąc mnie w tali i wrzucając ponownie do wody.
-Nie daruje Ci tego-biegłam w kierunku
chłopaka z zamiarem powalenie go na piasek.
-No chodź tu cwa...-nie dokończył
ponieważ padł na złoty pył pod ciężarem mojego ciała,
zaczęliśmy się turlać po piasku, który
przylepiał się do naszych ciał.
-..niaro-dokończył leżąc na mnie.
-Dobra przyznaje, jesteś silniejszy-
zaśmiałam się
Patrzyłam na chłopaka, który
siedział na mnie okrakiem. Jego włosy były mokre i zmierzwione,
czekoladowe oczy błyszczały w zachodzącym słońcu, a ciało
pokrywał złoty piasek. Wyglądał bajecznie. Byłam jak zahipnotyzowana.
-Niestety musimy wracać-przerwał mi
Justin, pomagając mi wstać z piasku.
-To jedźmy, prowadź bo nie znam
drogi- powiedziałam z uśmiechem chciaż tak naprawdę było mi
smutno, że muszę wracać do problemów.
Droga minęła szybko, rozkoszowałam
się ostatnimi chwilami z Justinem.
-Jesteśmy-powiedział Justin
odjeżdżając pod mój dom.
-Dziękuję za ten cudowny
dzień-powiedziałam myśląc tylko o tym, żeby Mandy i Van nie
zobaczyły Justina.
-Mam nadzieje, że się niedługo
spotkamy- Justin przerwał cisze
-Ja też, Pa- rzuciłam do chłopaka
stojącego przed autem. Szłam w kierunku domu, patrzyłam w niebo
myśląc, dlaczego nie? Obróciłam się, zobaczyłam Justina
wsiadającego do auta.
-Justin czekaj- Krzyknęłam. Chłopak
zdezorientowany stał tyłem do przednich drzwi samochodu a przodem
do mnie. Podeszłam szybkim krokiem. Przycisnęłam go do samochodu.
-Jeszcze o czymś
zapomniałam-wyszeptałam w jego usta, które znajdowały się
centymetr od moich. W Jego oczach płonęła iskierka.Położyłam dłoń na jego policzku, drugą na karku
namiętnie go całując. Jego malinowe usta przygryzały moje. Nie
myślałam o niczym. Liczyło się tylko to co jest tu i teraz.
Przestałam się przejmować czy moje przyjaciółki nas zobaczą.
-Do zobaczenia- rzuciłam zalotnie
uśmiechając się pod nosem.
_______________________________________________________
Tak wiem, że ten rozdział, jest nie najlepszy, ale wena mnie opuściła;c
Dziękuję za komentowanie i czytanie. Bardzo proszę, jeżeli przeczytasz jakiś rozdział to skomentuj, to dla mnie ważne :)
Z góry przepraszam za literówki albo drobne błędy ale jest późno i nie ogarniam
love u
xoxo
moim z daniem za szybko przechodzisz z jednej akcji do drugiej ale ogólnie jest mega megaśnie ok . ;**
OdpowiedzUsuń@Mrs.Cranberry
Bo to jest dynamiczne opowiadanie haha ;*
Usuńcoś ty,świetny jest! :)
OdpowiedzUsuńOgólnie bardzo podoba mi sie fabuła bloga:)
Pozdrawiam i z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział. @JoPoland14
ooo ale fajny rozdział! <3 #MUCHLOVE
OdpowiedzUsuńŁee... to on miał ją pocałować :D A rozdział jak zwykle świetny
OdpowiedzUsuńajjjjć zajebisty <333
OdpowiedzUsuńty wiesz co dla mnie najlepsze ;D
czekam na NN ^^
@polly325
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńWOOOOOOW! świetne, że świetne. Nie spodziewałam się w ogóle takiego obrotu akcji itd. Historia zupełnie inna, oryginalna i damnnn. Chyba się zakochałam. Ogólnie świetny pomysł, można się ekscytować z bohaterami itd :) @BieberKissMeh XD
OdpowiedzUsuńRozdział jest super :D Wspaniale piszesz :D Tylko zastanawiam się co z Justinem... bo on wdg mnie jest podejrzany o.0 :D
OdpowiedzUsuń@viktoriaa_m
Aaaaa, co sie jaram tym twoim opowiadaniem to nie wiem..czekam na NN !!! Twoja Jowinatorka nr. 1 (@Belieber_9431)...Love U <33 ;**
OdpowiedzUsuńZAejbisteeeee... DODAJ SZYBKO NN<3 PLZ: P
OdpowiedzUsuńwow nie mogłam sie oderwać od tego rozdziału! ZAJEBISTY:)kocham :*
OdpowiedzUsuń